Kiedyś był taki zwyczaj (pamiętam jeszcze z dzieciństwa), że choinkę ubierało się w Wigilię rano. Mama coś tam gotowała w kuchni, a dzieci z tatą stroiły zielone gałązki.
Było w tym coś magicznego, długo wyczekiwanego. Pomału budowała się atmosfera wieczornej kolacji. Potem już tyko wyglądanie pierwszej gwiazdki i niecierpliwe wyczekiwanie na prezenty.
Teraz, kiedy w sklepach wystrojone choinki pojawiają się już 3 listopada i stoją tak do końca grudnia, a wszystko kręci się wokół konsumpcji, ta wigilijna choinka nie ma już takiej mocy. Mocy wyczekiwania, czarowania, atmosfery. Wszystko jest już opatrzone.
Nawet pogoda za oknem nie sprzyja świątecznemu nastrojowi, bo jest raczej wielkanocna niż bożonarodzeniowa. Ale na to nie mamy wpływu.
Dlatego aby zachować choć część tej naszej tradycji, choinkę będę dopiero ubierać. A jak? W tym roku raczej skromniej, trochę bieli, trochę srebrnych ozdób. Te na maksa wystrojone choinki niech stoją w sklepach i galeriach, ja wolę taką domową, mniej okazałą.
Gdyby ktoś, tak jak ja, szukał jeszcze inspiracji, to poniżej trochę znalezionych w necie (w różnych stylach, wszak każdemu może się podobać coś innego).
Wszystkie zdjęcia pochodzą z Pinterest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz